Jestem z siebie dumna. Minęły 4 dni odkąd zaczęłam biegać do Zlatniego Ratu. Muszę przyznać, że pierwszy bieg był z małymi przerwami i odpoczynkiem ale dzisiaj trasę w dwie strony pokonałam bez żadnej przerwy.
Chyba stara kondycja gdzieś tam we mnie jeszcze drzemie. I oczywiście gdyby nie mp3 zapełniona energiczną muzyką, nie byłoby tak łatwo. Wesołe utwory dodawały mi energii.
Popołudnie także spędziłam aktywnie. Kolejna wyprawa rowerowa za mną. Z wielkim wysiłkiem pokonałam 20 km górzystego terenu. Mój miejski rower z ledwością dawał sobie radę w takim terenie. Im wyżej wjeżdżałam, tym w rowerze bardziej zaczynało coś pukać, strzelać i skrzypieć. Chyba będę musiała pomyśleć o jakimś mocniejszym sprzęcie z większą liczbą przerzutek.
Widoki z wyspy Brač są jednym słowem bajeczne. Błękit Adriatyku pięknie komponuje się z zielenią sosen, które porastają całą wyspę. W czasie drogi minęłam kilka plantacji winorośli, które zaczęły wypuszczać pierwsze listki. Podziwiam tutejszych gospodarzy, że pomimo stromych i trudno dostępnych terenów nieustannie dbają o swoje winnice. Dźwięki brzęczących dookoła dzwoneczków zdradzały obecność owiec chowających się za drzewami. Niestety żadna z nich nie odważyła się podejść bliżej w celu uwiecznienia się na pamiątkowym zdjęciu 😉
Wyspa Brač – rowerowa przejażdżka
Wyspa Brač
No no jestem pod wrażeniem wytrwałości 🙂 Piękna okolica i ładna pogoda na pewno też motywują.Trzymam kciuki i czekam na kolejne wpisy 🙂