Trochę z opóźnieniem bo jest już połowa listopada, ale dopiero teraz mogłam spokojnie przysiąść do laptopa i zrobić małe podsumowanie września i października. Lubię te swoje zestawienia zdjęć na których łapię codzienność w kadry i chyba tak naprawdę to robię je bardziej dla siebie niż dla Was – moich czytelników. Bo lubię do nich wracać, bo lubię łapać chwile na zdjęciach, bo lubię zwolnić tempo i cieszyć się tym co dookoła mnie.
Myślę też, że dzięki takim lifestylowym wpisom, które od czasu do czasu pojawiają się na blogu możecie bardziej poznać mnie samą, a to podobno w dzisiejszym świecie blogowania i prowadzenia różnych social mediów jest ważne – pokazać swoją twarz, siebie, nie być całkowicie anonimowym.
Co do września był on dla mnie wspaniałym czasem. Czasem spędzonym z moimi rodzicami, którzy przylecieli poznać swojego wnuka. Czasem spędzonym na wspólnych wyjściach na kawę do Bolero i mojego lubianego Mameya oraz dniach spędzonych na miłych spacerach. Czasem rozmów, radości i śmiechu. Było naprawdę przyjemnie i leniwie. Pogoda dopisywała, słońce spoglądało na nas z bezchmurnego nieba a my korzystaliśmy z tego na maksa i praktycznie wszystkie dni spędzaliśmy na świeżym powietrzu.
Październik zaczął się równie dobrze, ale jego końcówka już nie była taka słodka. U mojego małego podróżnika zaczęło się ząbkowanie, nerwy, płacz a mnie zaczęła dobijać ta „niemoc” że już nic więcej nie mogę zrobić aby ulżyć w bólu maluszkowi. Tak więc przez ostatnie tygodnie cały czas walczymy ze swędzącymi, obolałymi dziąsłami i z niecierpliwością czekamy na pierwszego mleczaka!
Jak pewnie niektórzy z Was zauważyli ostatnio na moim instagramie pojawiła się mała zmiana. Oprócz zdjęć zaczęłam dodać też grafiki z ciekawostkami o Chorwacji (które będą pojawiać się co dwa, trzy tygodnie) oraz kafelki ze zdjęciami i opisami konkretnych miejsc w Chorwacji – jako małe przewodniki. Poza tym powoli zaprzyjaźniam się z rolkami, do których wcześniej (nie wiedzieć czemu) jakoś nie byłam pozytywnie nastawiona. Teraz to nadrabiam i będzie się ich pojawiać zdecydowanie więcej. Myślę, że moje konto na insta potrzebowało takiej małej zmiany i powiewu świeżości. Niech się dzieje!
A teraz już zapraszam Was do obejrzenia zdjęć na których, pomimo jesiennych miesięcy panuje jeszcze iście letnia atmosfera. Poznajcie moje małe radości codzienności.
Małe radości codzienności
Lubię te codzienne widoki!
Te małe różowe kwiatki zawsze mnie zachwycają.
Z mamą i z babcią
Do morza w tym roku weszłam dopiero w październiku. Woda była cudowna przez cały miesiąc a plaże o tej porze roku całkowicie puste.
Drzewo pełne witaminy C.
Piękne zdjęcie Jezior Plitwickich w pokładowym magazynie Kaleidoscope.
Trochę posezonowego Bola. Lubię ten spokój i ciszę miasta jaka pojawia się po głośnym i gwarnym lecie.
Było jugo, przyszło słońce!
Łapię promienie słońca.
Kawa, kawa i jeszcze raz kawa. Przez te dwa miesiące praktycznie każdego dnia wychodziliśmy do Bolero lub Mameya. W trakcie gdy Mały robił sobie drzemkę w wózku my z mamą „plotkowałyśmy” przy kawach i korzystałyśmy z chwili odpoczynku 😉
Ależ ta kawa była pyszna. Byliśmy w Bolero jako ostatni klienci przed sezonowym zamknięciem. Na kolejną kawę w tym miejscu trzeba będzie czekać do maja.
Zaczyna się listopad. Witaj nowy miesiącu.
Piękne zdjęcia, aż zazdrosna jestem w tej zaśnieżonej, ponurej Polsce 😉
Chcę wybrać się po nowym roku do Rijeki, mam nadzieję że nie zbankrutuję bo podobno ceny mocno wzrosły w ostatnich latach.
PS: Zwróć uwagę na odnośniki do zdjęć, bo chyba są jako http (bez s) przez co całą strona wyświetla się jako „niezabezpieczona” (tyczy się to też innych Twoich podstron). pozdrawiam!