Basia Szmydt, mama, żona, podróżniczka i autorka bloga. Nastawiona optymistycznie do świata dziewczyna, która potrafi cieszyć się z każdego dnia i najdrobniejszych rzeczy. Uważa, że życie jest proste, gdy sami nie próbujemy go na siłę komplikować. Kocha celebrować codzienność, łapać ulotne chwile w kadr i przesadnie zachwycać się wszystkim dookoła.
Na swoim autorskim blogu Basia Szmydt pisze o przebytych podróżach, o swojej rodzinie i wychowaniu dzieci oraz pokazuje czytelnikom, że każde niepowodzenia i smutki można zmienić na radość i szczęście. Wystarczy tylko odpowiednie spojrzenie.
Przeczytajcie w wywiadzie, jak Basia Szmydt wspomina swoją podróż do Chorwacji, którą odbyła wraz z mężem i dwoma synami. Poznajcie, jakie miejscowości najbardziej przypadły jej do gustu i gdzie pozostawiła kawałek swojego serca!
Wywiad: Basia Szmydt opowiada o podróży do Chorwacji
-
Twoja pierwsza wyprawa do Chorwacji nie jest jedną z najlepszych. Długa podróż popsutym samochodem, zmęczenie, a do tego na miejscu okazuje się, że „ta Chorwacja z pocztówek” o jakiej się czyta i słyszy wygląda zupełnie inaczej. Nie miałaś ochoty krzyczeć i wracać do domu?
Tego lata tak bardzo zależało mi byśmy w końcu całą rodziną wyjechali na wspólne wakacje, że w zasadzie niewiele rzeczy mi przeszkadzało. Pierwsze widoki chorwackich wybrzeży sprawiły, że serce zabiło mi mocniej. Masz rację nie trafiliśmy z wyspą, na którą popłynęliśmy promem. Zbyt mało czasu spędziliśmy by się do tego wyjazdu przygotować, a decyzję o tym, by jechać autem do Chorwacji podjęliśmy rano, by już wieczorem ruszyć w kierunku Katowic.
Na wyspie Pag było słonecznie tylko przez pierwszy dzień, później nastąpiło załamanie pogody i zaczął wiać wiatr bura, który sprawił, że temperatura drastycznie spadła, my wyjęliśmy z walizek wszystkie ciepłe ubrania i co najważniejsze – zostaliśmy uwięzieni na tej wyspie przez 2 dni. Wszystkie mosty zamknięte do odwołania, a księżycowy charakter wyspy, z bardzo skąpą roślinnością zdawał się być jeszcze bardziej jaskrawy. I wiesz co? To wbrew pozorom było świetne doświadczenie! Zjeździliśmy Pag wzdłuż i wszerz, doświadczyliśmy niesamowitej gościnności mieszkańców i przeżyliśmy coś egzotycznego, charakterystycznego tylko dla tego regionu.
Może to zabrzmi dziwnie, ale to właśnie na Pagu, pośród szalejącego wiatru zakochałam się w Chorwacji i postanowiłam, że w przyszłym roku tu wrócę. Może niekoniecznie na Pag 🙂
Wyspa Pag
Walka z wiatrem 🙂
-
Nocujesz z rodziną na Pagu, w namiocie, który o mały włos nie zostaje zmieciony z powierzchni ziemi przez wiatr. Jak mówisz, zostajecie uwięzieni na wyspie z powodu zamknięcia mostu. Jak przetrwaliście ten czas? Nie ma mowy o wylegiwaniu się na plaży, a zwiedzanie okolicy w takich okolicznościach też nie należy do najprzyjemniejszych.
No cóż, na pewno było inaczej niż pokazują we wszystkich przewodnikach. Spakowaliśmy namiot do samochodu i ruszyliśmy w niewiadomym kierunku. Po drodze mijaliśmy całe zastępy pasących się owiec. Nasze bordowe auto było całe białe od soli niesionej wraz z porywistym wiatrem.
Zwiedziliśmy każde możliwe miasteczko, trafiliśmy do lokalnego baru, gdzie oprócz tego, że nakarmili nas pyszną pizzą, znaleźli nam nocleg, o który było wtedy trudno. Trafić do kwatery, z ciepłym prysznicem to był wówczas luksus! 🙂 Choć bardzo, bardzo chcieliśmy już opuścić Pag, to z uśmiechem a ustach wspominam ten czas, kiedy byliśmy „uwięzieni”. Teraz mogę opowiadać czym jest bura bazując na swoim doświadczeniu. Widoki, które wtedy podziwialiśmy przypominały krajobraz powierzchni księżyca, co widać na moich zdjęciach. Mdłe kolory, blade, skały porośnięte tylko ziołami i białe owce, wszędzie owce. Niesamowite!
Cała historia do przeczytania we wpisie Chorwacja, Pag – księżycowa wyspa, okropna wichura i zamknięty most.
-
Odwiedziłaś wyspę Pag, Hvar, zwiedziłaś Nin. Jakie jeszcze miejsca w Chorwacji udało Ci się zwiedzić? Czy jakieś szczególnie przypadło Ci do gustu, utknęło w pamięci?
Zwiedziliśmy dopiero mały kawałeczek Chorwacji i wciąż mamy ochotę na więcej. Podczas pierwszego pobytu zobaczyliśmy wspomnianą wyspę Pag. Tak jak powiedziałam na wyspie odwiedziliśmy każde miasteczko. Najbardziej urokliwym okazało się być Lun. Potem ruszyliśmy w kierunku Zadaru – to tam zjedliśmy najlepszą pizzę w życiu. Chorwaci wyprzedzili Włochów w kwestii pizzy. Namiot rozbiliśmy na kempingu Bibinje niedaleko Zadaru.
Podczas drugiego wypadu do Chorwacji chcieliśmy osiąść w jednym miejscu i odpocząć, ciesząc się widokami. Tym razem trafiliśmy idealnie! Kemping, który znaleźliśmy był maleńki, kameralny, z przepiękną zatoczką. Mieścił się we wsi Zavala, a ja polecam go na swoim blogu. To fantastyczne miejsce! Nie mieliśmy najmniejszej ochoty, by ruszać dalej. Spokój, lazurowa woda, jeden sklep, jedna rodzinna restauracja z przepysznym świeżym jedzeniem. Raj. W Zavali zostawiliśmy kawałek serducha.
Hvar – Zavala
-
Co powiesz o mentalności Chorwatów? Czy podczas pobytu w Chorwacji miałaś możliwość poznać bliżej jakiegoś mieszkańca, porozmawiać z nim?
Kocham Chorwatów! Mentalnością przypominają nas, Polaków. Są tak samo gościnni, rozmowni, a na dzień dobry częstują lokalną wódką 🙂 Najlepiej poznałam Chorwatów podczas naszego drugiego pobytu, na kempingu w Zavali. Zaparkowaliśmy auto, wyciągnęliśmy namiot i w tej samej sekundzie podszedł do nas Chorwat pytając czy nie napijemy się czegoś ciepłego, zimnego, czy nie jesteśmy głodni, a może trzeba nam pomóc zająć się dziećmi, byśmy mogli ogarnąć biwak. Tym Chorwatem okazał się być Želko, a my jeszcze nie raz otwieraliśmy szeroko oczy, dziwiąc się jak można być tak gościnnym i serdecznym. Przegadaliśmy wiele wieczorów, pośród dźwięku cykad. Wspaniali ludzie. Tacy są właśnie Chorwaci.
Želko zawiózł nas do swojego przyjaciela Tomisia, u którego kupiliśmy najlepsze chorwackie wino, olejek lawendowy. Mimo, że byliśmy dla niego kolejnymi klientami przyjął nas najlepiej jak potrafił, opowiedział historię swojego trudnego biznesu i uprawy winorośli na wysokich zboczach. Najfajniejsze jest, że Chorwat rozumie Polaka, a Polak Chorwata. Zwłaszcza po wypiciu kolejnej szklaneczki domowego wina 😀 Kiedy wspominam Želko, jego żonę Danielę, Tomisia i jego winnicę – robi mi się ciepło w okolicy serducha. Piękni ludzie.
-
Smaki, jakie najbardziej kojarzą Ci się z pobytem Chorwacją?
Obłędna, najlepsza na świecie pizza. Świeżo złowione ryby, które piekliśmy na ruszcie i jedliśmy skropione sokiem z cytryny. Wielkie i słodkie arbuzy. I na koniec paski sir, czyli ser produkowany z mleka owiec wypasanych na wyspie Pag. Owce mają specyficzną dietę, wcinają tylko kilka ziół. Ser był przepyszny.
Nie wszystko było super pyszne. Trafialiśmy też w miejsca, gdzie jedzenie było słabe. Mają okropne pieczywo.
-
W jednym z Twoich wpisów na blogu szczegółowo opisujesz jak zorganizować wyjazd samochodem do Chorwacji. Piszesz co zabrać, na co zwrócić uwagę, o czym pamiętać. Lista jest bardzo długa. Gdybyś jednak mogła udzielić czytelnikom tylko kilka najważniejszych porad byłyby to?
Polecam podróż samochodem zamiast samolotem – to po pierwsze. Samochód daje wolność, można dotrzeć w wiele wspaniałych miejsc. Jeśli podróż do Chorwacji, to tylko autem jak dla mnie.
Zorganizuj dzieciakom zabawki na podróż (mój wpis – czym zająć dziecko w podróży).
Nie bój się kempingu. Pogoda w Chorwacji i ilość kempingu sprawia, że to naprawdę wspaniała forma noclegu.
Poczytaj o Chorwacji przed podróżą, nie staraj się zmieścić jak największej liczby miejsc i atrakcji w 10 czy 14 dniach. To wspaniałe, by pobyć w jednym miejscu i się zatrzymać, pokontemplować, nacieszyć. Całą resztę praktycznych wskazówek znajdziecie we wpisie 🙂
-
Przywiozłaś jakieś pamiątki z Chorwacji?
Kaktusa, którego zaszczepkę wzięłam na wyspie Pag, podczas wichury. Przyjął się i rośnie jak szalony. W Zadarze na śmietniku znaleźliśmy stare okiennice, wciąż czekają na swoje miejsce w naszym domu. U Tomisia w winnicy wydaliśmy majątek kupując jego najlepsze wino, które kupują u niego przedstawiciele rządu chorwackiego! Przywieźliśmy też olejek lawendowy, mnóstwo rozmarynu i listków laurowych zbieranych wprost z krzaczków. Kiedy kupujemy pamiątki to zazwyczaj takie, które można później jeść, albo podziwiać jak rosną.
-
Muszę powiedzieć, że bardzo podobają mi się Twoje plakaty, które tworzysz. Skąd pomysł na podsumowanie podróży wycinkami z gazet, rysunkami i hasłami?
Moje plakaty powstały w wyniku mojego totalnego nieogarnięcia w kwestii programów graficznych 🙂 Zaczęłam rysować. To dla nas świetna pamiątka. Nawet dziś, pisząc tu dla Ciebie i Twoich czytelników, wróciłam do naszej mapki z pierwszego wypadu do Chorwacji i przypomniałam sobie wszystko dzień po dniu. To niesamowicie kreatywne zajęcie i wspaniale utrwala wspomnienia. Tak jak zdjęcia, których nigdy dość.
-
Na zakończenie powiedz mi, czym są dla Ciebie podróże? Co zmieniają w Twoim życiu i co do niego wnoszą?
Mówią „wyrusz w podróż – poznaj siebie”. I jest w tym dużo prawdy. Każda podróż daje mi lekcję. Każda podróż sprawia, że mam apetyt na więcej. Jeszcze do niedawna chciałam mieszkać za granicą. Dziś, po 5 miesiącach spędzonych na Karaibach, gdzie aktualnie mieszkam, wiem, że chcę mieć bazę w Polsce, którą kocham, i z której w każdej chwili mogę wyruszyć w świat.
Podróże uczą mnie pokory. Pokazują, że nie jestem pępkiem świata. Że świat jest wielki, a my jesteśmy maleńką w nim kroplą. Podróże dają mi moc doświadczeń, wrażeń, przygód, sprawiają, że jestem lepszym człowiekiem, że moje życie jest barwniejsze. Mogę chodzić w jednej sukience, mogę szerokim łukiem omijać galerie handlowe, ale jeśli zamiast tego mogę zobaczyć świat, to jestem na miejscu, jestem u siebie. Być zamiast mieć – tego nauczyły mnie podróże.
-
Czy masz w planach powrócić jeszcze kiedyś do Chorwacji?
Gdybym mogła wracałabym tam każdego roku. Chciałabym tam spędzić emeryturę 😀
-
Bardzo serdecznie dziękuję Ci za udzielenie wywiadu. Życzę Tobie i Twojej rodzinie realizacji wszystkich planów i powodzenia w spełnianiu kolejnych marzeń.
Dziękuję, do zobaczenia w Chorwacji 🙂
(Wszystkie zdjęcia zamieszczone w wywiadzie są własnością Basi Szmydt)
Kadry z podróży do Chorwacji