Coraz bardziej przsiąkam Dalmacją

CORAZ BARDZIEJ PRZESIĄKAM DALMACJĄ!

Mieszkając w danym mieście, regionie czy kraju, po pewnym czasie przesiąkamy jego zwyczajami. Czy tego chcemy czy nie, po części stajemy się podobni do reszty społeczeństwa, w którym przebywamy. Bez względu na to jacy jesteśmy, zaczynamy odnajdywać w sobie cechy wspólne z osobami pojawiającymi się w naszym codziennym życiu. Stare powiedzenie „Z kim przestajesz, takim się stajesz” jest w tym przypadku jak najbardziej trafne.
Kiedy zaczynałam swoje życie w Chorwacji, nie przypuszczałam, że wiele moich nawyków, cech charakteru, czy zachowania ulegnie zmianie. Dalmatyńska codzienność sprawiła, iż z każdym miesiącem zaczęłam odnajdywać w sobie wspólne cechy z mieszkańcami tego regionu. Coś, co jeszcze do niedawna było dla mnie nie do pomyślenia, dzisiaj stało się elementem mojego życia.


Czyste dowody na to, że coraz bardziej przesiąkam Dalmacją


Klapy

Jeszcze rok temu, jakby ktoś mnie zapytał, czy jestem zwolenniczką klap odpowiedziałabym stanowcze NIE! Przez bardzo długi czas nie mogłam przełamać się do tego rodzaju muzyki. Zapierałam się rękami i nogami, a jak tylko słyszałam w radiu czy telewizji śpiewanie klapy, to od razu zmieniałam stację.
Mój stosunek do klap zmienił się całkowicie, gdy pewnego wieczoru płynąc promem (na relacji Split – Brač) tuż przy mnie przysiadła liczą grupa osób. Dopóki nie zaczęli śpiewać ile sił w płucach, dopóty nie miałam zielonego pojęcia, że to znana klapa z wyspy Brač. Za oknem ciemno, na morzu wysokie fale, prom kołysze we wszystkie strony aż trudno utrzymać równowagę, a na pokładzie wszystkim przyśpiewuje klapa. Scena niczym z tonącego Titanica. Od tego pamiętnego wieczoru polubiłam klapy, a obraz owej podróży na zawsze utknął mi w pamięci.

Poranne i wieczorne kąpiele w Adriatyku

Pamiętam, jak przyjeżdżając na wakacje do Chorwacji potrafiłam całe dnie wylegiwać się na plaży. Nie straszne mi było słońce, nawet to w samo południe. Lubiłam uczucie, gdy słoneczne promienie przypiekały mi skórę aż do czerwoności. Od kiedy zamieszkałam w Dalmacji, jak większość jej mieszkańców preferuję poranne i wieczorne wyjścia na plażę. Teraz odpowiednie dla mnie godziny na kąpiele w morzu i plażowanie to przedział pomiędzy 8.30 – 11.00 i wieczorem pomiędzy 17.00 – 19.00. W innych godzinach na plaży raczej mnie nie spotkacie.

Niedzielna kawa, czyli pokaż się, że jesteś

Rytuał wyjścia na niedzielną kawę opanowałam do perfekcji! Praktycznie w każdej miejscowości istnieje taka kawiarnia, w której zbierają się mieszkańcy. Tak jest również i w Bolu. Co niedzielę, po obiedzie trzeba koniecznie wyjść do ludzi i pokazać się reszcie społeczeństwa. Poza tym, do każdego należy się ładnie uśmiechnąć, z każdym przywitać i zamienić chociaż jedno słówko. Rytuał, którego nie wolno pomijać i o nim zapominać.

Coraz bardziej przesiąkam Dalmacją

Niedzielna kawa 

Marenda być musi

Jadając wcześnie rano śniadanie, przed południem człowiek robi się już głodny. Dobrze o tym wiedzą mieszkańcy Dalmacji. Pomiędzy godziną 10.00 a 11.00 koniecznie muszą przysiąść do marendy, czyli małego posiłku. Najlepiej jak będzie to kawałek pieczywa, dobry ser i kilka plasterków pršuta, a do tego wszystkiego kawa lub trochę białego wina zmieszanego z wodą. Wcześniej (nie licząc owoców) nie podjadałam przed obiadem. Zwyczajnie nigdy o tej porze nie dopadał mnie jeszcze głód.
Teraz bardzo chętnie przekąszę coś pomiędzy posiłkami. Druga kawa też być musi, bo ta wypita do śniadania już dawno straciła swoją cudotwórczą moc.

„Ubit oko” czyli godzinna drzemka

Uzdrowicielską moc drzemki znają wszyscy. Czasami wystarczy na 10 minut zamknąć oczy, żeby znowu mieć energię, siłę i chęci do dalszego działania. Wiadomo, że mało kto z nas może urządzić sobie drzemkę w samym środku dnia. Praca i obowiązki na to nie pozwalają. Też należałam do osób, które nawet w kryzysowej sytuacji nie miały możliwości chociaż na chwilkę odpoczynku i krótką drzemkę.
Od kiedy moja praca sprowadza się do częstego siedzenia przed laptopem i nie mam już aż takiej potrzeby ciągłego wychodzenia z domu mogę pozwolić sobie na półgodzinną drzemkę. Oczywiście nie robię tego codziennie, ale gdy tylko czuję całkowity spadek energii, a mam możliwość przymknąć oko, to po prostu to robię. Może dzięki temu Dalmatyńczycy żyją po 100 lat? 

Ajvar dobry do wszystkiego

Na początku nie lubiłam ajvaru. Jeśli już używałam czegoś do potraw mięsnych padało na ketchup lub musztardę. Ajvar nie był moim faworytem, a do jego smaku musiałam się przekonać. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez ajvaru. Idealnie sprawdza się do kanapek, mięsa, ziemniaków a nawet jako dodatek do zupy pomidorowej. Ajvar w lodówce to podstawa.

Zamiast gryźć, urwij

Przyglądaliście się kiedyś, jak mieszkaniec Dalmacji je chleb? Nie mam tu na myśli kanapki, tylko kromkę chleba jako dodatek do innego dania. Zamiast gryźć urywa części kromki chleba, lub też, najpierw wyskubuje środek, a później zjada skórkę. Bardzo szybko przestawiłam się na taką metodę jedzenia pieczywa. W sumie przyszło mi to chyba samoistnie.
Nie pamiętam już, kiedy ostatni raz zjadłam pieczywo w normalny sposób. Zawsze na początku wyskubię środek chleba, a następnie zjadam jego chrupiącą skórkę. Trzeba przyznać, że wiąże się to z licznymi okruchami na i pod stołem, ale po tym można rozpoznać, że w tym miejscu jadł właśnie Dalmatyńczyk. 

Hajduk 

Piłkarskiego klubu pochodzącego z miasta Split nie trzeba chyba nikomu z Was przedstawiać. Dla jednych powód do dumy i dobro narodowe, dla innych banda wariatów 🙂 Mimo wszystko, po której stronie się stanie, Hajduk wnosi wiele emocji do codziennego życia Dalmatyńczyka.
Każdego dnia w wiadomościach sportowych słychać o Hajduku. Wszyscy muszą znać, śledzić i interesować się Hajdukiem. Ja także na hasło Hajduk od razu zaczynam się ożywiać.

Coraz bardziej przsiąkam Dalmacją

Hajduk jest wszędzie

Zimno mi

Kiedy w Dalmacji temperatura nie przekracza 10°C jest to oznaką zimy 😉 Gdy do tego jeszcze powieje mocny wiatr robi się naprawdę nieprzyjemnie. Jeśli na termometrze spadnie poniżej 10°C wyjmuję z szafy zimowe ubrania – ciepłe buty, szalik, kurtkę, a nawet i rękawiczki. Zrobiłam się strasznym zmarzluchem. Przyzwyczajona do ciepła, nawet jak jestem w Polsce i wszystkim dookoła jest gorąco, to ja zawsze mam na sobie dodatkowe ubranie.

Trochę za głośno

Mieszkańcy Dalmacji potrafią ze sobą bardzo głośno rozmawiać i dyskutować. Nie zwracają uwagi gdzie są, kto jest obok nich, w jakiej  aktualnie sytuacji się znajdują. Powiedziałabym, że miejsca publiczne typu kawiarnia, sklep, środek transportu, przychodnie lekarska są dla nich najlepszymi obiektami, w których przeprowadzają swoje krzykliwe dyskusje. Uwaga, lepiej nie próbować ich w żaden sposób uciszać, bo zderzymy się tylko z jeszcze głośniejszym oburzeniem!
Osobiście zaliczam się do cichych osób i zamiast dużo mówić wolę bardziej słuchać, więc głośność i ton wypowiedzi mieszkańców Dalmacji były dla mnie uciążliwe, ale gdybyście posłuchali mnie teraz! Lata praktyki i przebywania wśród Dalmatyńczyków zrobiły swoje 😉 Przekrzykiwanie się w towarzystwie nie jest mi już obce.

Podsumowując:

  • lubię klapy
  • unikam ostrego słońca
  • piję kawę jak rodowity Dalmatyńczyk
  • jadam marendę
  • sypiam w ciągu dnia
  • używam ajvar
  • skubię pieczywo
  • sławię Hajduka
  • jestem zmarzluchem
  • głośno mówię

Buy coffee

One Reply to “CORAZ BARDZIEJ PRZESIĄKAM DALMACJĄ!”

  1. Fajne te chorwackie zwyczaje, szczególnie niedzielna kawa. Przypomina mi to moją rodzinną wieś w Beskidach, gdzie w niedzielę po kościele koniecznie trzeba iść do kogoś na kawę albo ktoś ciebie odwiedza.
    Nie miałam pojęcia, co to są klapy. Po pierwszym zdaniu myślałam, że chodzi o letnie klapki, typu japonki. Muszę uzupełnić wiedzę :-)))))))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *