Wiosna w Chorwacji to druga (po jesieni) moja ukochana pora roku w tym kraju. Szczególnie na wyspie Brač. Wszystko dookoła się zieleni, przepięknie pachnie i wygląda magicznie. Każdy dzień spędzony w otoczeniu takiej przyrody działa jak lekarstwo na wszelkie dolegliwości.
Jadąc przez wyspę przy ulicach rozpościerają się czerwone dywany kwitnących maków, a żółta szczodrzenica (chorwacka brnistra) dodaje krajobrazowi jeszcze więcej uroku.
O tej porze roku nie tylko przyroda budzi się do życia. Budzi się również turystyka. Pojawiają się pierwsi goście, pierwsi plażowicze i pierwsze letnie atrakcje. W miasteczkach po zimowej pauzie ponownie zostają otwarte restauracje i kawiarnie. Taki nowy początek, nowy rozdział.
U mnie też nadchodzą wielkie zmiany w życiu. Nie chcę jeszcze głośno wspominać cóż to takiego, ale siłą rzeczy dowiecie się o nich pod koniec czerwca. To będzie moja życiowa podróż na którą czekam z niecierpliwością…
Kwiecień i maj uwieczniony na zdjęciach
Pierwsze oznaki wiosny nad Adriatykiem.
Kilka minut po deszczu. Pierwsze kwietniowe kwiaty pojawiające się wśród mokrej trawy.
Tak pięknie prezentował się port w Bolu pod koniec kwietnia. Cisza, spokój i te kolory.
Kwietniowy Split. Na promenadzie zaczynają pojawiać się pierwsi turyści.
Tak rozpoczęła się u mnie majówka. Grill i coś dobrego do zjedzenia. Tym razem nie rybka a bałkański specjał mięsny čevapčići. Obowiązkowo podane z ajvarem i pieczonymi ziemniaczkami.
Ciężko opisać słowami jak wygląda wiosna na wyspie. Te zdjęcia kwiatów to tylko mały skrawek wiosennego krajobrazu.
Relaks przy przy kawie. U mnie ostatnio zamiast małej czarnej króluje cappuccino i caffe latte. Co do caffe latte takie ładne wypijecie w Bolu w Cocktail Bar Bolero. Fajne miejsce przy promenadzie. Szczególnie latem można się tutaj schować przed upałem. Cień robią okoliczne sosny wśród których znajdują się stoliki.
50 twarzy błękitu. Na taki kolor Adriatyku można patrzeć bez końca.
Na sezonowe owoce zawsze czekam z utęsknieniem. Chorwackie truskawki są pyszne ale dla mnie i tak najlepiej smakują te z polskich pól. A tak przy okazji – czy wiecie, że truskawka po chorwacku to „jagoda”.