Ostatni dzień lutego spędziłam bardzo spokojnie i przyjemnie. Był czas na spacer, wpatrywanie się w morze i siedzenie na plaży. Pogoda zrobiła się wiosenna i wręcz grzechem byłoby przesiedzieć tak piękny dzień w domu. Teraz pisząc dla Was również jestem na zewnątrz. Nos wystawionym mam do słońca, słucham relaksacyjnej muzyki i popijam kawę (uwaga, dla odmiany nie czarną, a jęczmienną o bardzo ciekawej nazwie Divka).
Dobrą wiadomością jest to, że od marca w Chorwacji ponownie zostały otwarte kawiarnie i restauracje z ogródkami. Znowu będzie można skorzystać z tej przyjemności posiedzenia przy kawie pod chmurką i pozwolenia sobie na to, żeby poniosła nas totalna fiaka.
Wiem, że większość z Was czeka już na nowe typowo podróżnicze wpisy o Chorwacji i w ogóle mnie to nie dziwi. Chyba wszyscy mamy dość siedzenia w zamknięciu i wypatrujemy dobrego momentu na ruszenie się z domu w daleki świat. Pragniemy zwiedzać, odkrywać i podróżować do woli.
W mojej głowie jest zaplanowanych kilka wspaniałych wyjazdów, ale jak wiadomo, w dzisiejszym tak szybko zmieniającym się świecie, nie ma co z wielkimi planami wybiegać dalej niż miesiąc do przodu i póki co, tego się trzymam.
W sumie są też plusy tych wszystkich ograniczeń, bo takie spontaniczne wyprawy są zazwyczaj bardziej fascynujące, niż te zaplanowane z góry i dopięte na ostatni guzik. Niemniej jednak, już niedługo ruszam pełną parą i na blogu pojawi się cała seria nowych informacji i wpisów podróżniczych. Już przebieram w miejscu nogami, bo sama nie mogę się doczekać, żeby pokazać Wam kolejne i wcale nie takie oczywiste miejsca w Chorwacji. Zanim jednak to się stanie, przesyłam Wam trochę słońca prosto z plaży Zlatni Rat. Liczę, że taka piękna pogoda utrzyma się przez cały marzec.
Ile muszelek widzicie na zdjęciu?
