Gdy byłam małą dziewczynką bardzo lubiłam jesień. Uwielbiałam biegać po kolorowych liściach, podrzucać je wysoko do góry i wskakiwać w dopiero co zgrabione sterty szeleszczących listków. Do dnia dzisiejszego dokładnie pamiętam i pamiętają to moi bliscy, jak śpiewałam piosenkę „Płyną chmurki” szczególnie akcentując jeden wers tekstu „… cały świat w deszczu pływa, jesień, jesień prawdziwa…” a dokładniej w moich ustach brzmiało to tak „… cały siat w deśću pywa, esień, esień padziiiwa…” 🙂
Nie będę ukrywać, że pozostało we mnie bardzo dużo z tej małej dziewczynki, bo cały czas jesień to moja ulubiona pora roku. Zmieniło się tylko to, że oprócz różnobarwnych liści pokochałam też wyjątkową i nostalgiczną aurę jesiennych poranków, dni, wieczorów i nocy.
Szczególnie, kiedy podczas jesieni uda mi się na kilka dni przyjechać do Polski w swoje rodzinne strony, mogę w pełni cieszyć się wyjątkowością tej magicznej pory roku.
Lubię mgły o poranku oraz rosę na łąkach i zżółkniętej trawie. Lubię kropelki wilgoci jakie pojawiają się na małych pajęczynach. Lubię nawet ten smutek i przygnębienie jakie łapią człowieka podczas deszczowych, zimnych dni października. Lubię patrzeć jak wszystko dookoła mnie się zmienia, przekształca, zyskuje zupełnie inne oblicze.
Podczas jesieni zawsze robię też porządki w swojej głowie. Rozmyślam nad wieloma rzeczami, jakie miały miejsce przez ostatni rok w moim życiu, podsumowując co było dobrze, co było źle, co mogłabym zmienić w przyszłości. Jesień to czas, w którym mogę tak naprawdę się zatrzymać, odpocząć i przyjrzeć się swojemu życiu z zupełnie innej perspektywy. Spadające liście są niczym stare kartki kalendarza, przypominają mi o tym, że wszystko mija, wszystko ma swój czas i swoje miejsce…
Pierwsze oznaki jesieni
Jesienna wyprawa na grzyby
Cały świat w deszczu pływa, jesień, jesień prawdziwa! Widzicie delikatną tęczę?